Notatki z obozu: Dwa


Notatki z obozu: „W Europie tylko biją, przypalają papierosami i szczują psami” Uchodźcy na bałkańskim szlaku

Bałkański szlak to najczęściej wybierana przez uchodźców droga przedostania się do Unii Europejskiej. Prowadzi przez Turcję, Grecję, Macedonię i Serbię aż do granicy z Węgrami lub Chorwacją. Pokonanie szlaku zajmuje nawet kilka miesięcy.

Ucieczka z Syrii

Hussein, trzydziestoletni Syryjczyk kilka dni temu przybył do obozu w Kelebiji. Jest zmęczony długą podróżą. Oczywiście pyta mnie o szanse na otwarcie granicy. Odpowiadam szczerze, ale ostrożnie, aby nie zachęcić go do nielegalnej próby przejścia.

Na otwarcie granicy nie ma szans, ale Hussein jako Syryjczyk będzie miał pierwszeństwo przejścia przed ludźmi innych narodowości. Z drugiej strony jest samotnym mężczyzną, a to oznacza wydłużenie czasu oczekiwania na granicy.

Droga, jaką przeszedł Hussein jest najczęściej wybieranym przez uchodźców szlakiem przedostania się do Unii Europejskiej. Prowadzi przez Turcję, Grecję, Macedonię do Serbii. Stąd wszyscy próbują przedostać się na terytorium Węgier lub Chorwacji.

Hussein nie widział swojej rodziny od ponad 5 lat. Uciekł z Syrii zanim jeszcze walki rozgorzały na dobre. - Trzy miesiące po ukończeniu studiów szedłem ulicą. Zatrzymał się przy mnie samochód wojskowy, żołnierze kazali mi wsiąść do środka. Zabrali mnie do jednej z jednostek wojskowych, gdzie oznajmili, że od teraz będę żołnierzem. Tak to się robi w Syrii. Po prostu zgarniają cię z ulicy. Nie masz nawet czasu, aby poinformować matkę – mówi mi ze smutkiem.

Hussein nie chciał walczyć w armii Asada, zdezerterował po kilku miesiącach. Prawie rok ukrywał się w Syrii próbując zarobić na podróż do Turcji. Już po przyjeździe spędził kolejny rok zarabiając na podróż do Grecji. Jest to dla niego traumatyczne wspomnienie. – Na łódce było bardzo dużo dzieci. Tonęliśmy. Prawie wszyscy byliśmy już w wodzie gdy wyłowiła nas straż przybrzeżna. To był ostatni moment.

Hussein przeszedł tę samą drogę co większość uchodźców. Opowieści o przepełnionych i tonących łódkach oraz przemytnikach pozostawiających ludzi na środku morza są powszechne. Wszyscy tu jednak twierdzą, że była to dla nich konieczność. Ucieczka przed wojną, prześladowaniami i nędzą jest niebezpieczna, ale wiara w zapewnienie sobie i bliskim bezpieczeństwa w Europie bardzo silna.

Bałkański szlak

Pokonanie drogi z Turcji do granicy Węgier z Serbią lub Chorwacją czyli tzw. Bałkańskiego Szlaku zajmuje na ogół kilka miesięcy. W niedalekiej przeszłości, gdy europejskie granice były otwarte podróż trwała krócej. Teraz uchodźcy muszą doliczyć kilka miesięcy oczekiwania w obozach.

Wielu próbuje przekroczyć granicę omijając kolejkę. Na pierwszą przeszkodę napotykają przy próbie przejścia do Macedonii, gdzie czeka ich wysoki na 2,5 metra drut kolczasty. Sam drut został podarowany przez rząd węgierski.

Przed tymi, którym jednak uda się pokonać te umocnienia, Macedonia zabezpieczyła się nowelizując prawo azylowe. Zgodnie z nowymi przepisami, jeśli cudzoziemiec, który wkroczył nielegalnie na terytorium Macedonii, w ciągu trzech dni opuści ten kraj, nie spotka się z konsekwencjami prawnymi.

Powierzchnia Macedonii jest na tyle mała, że pozwala na pokonanie dystansu od granicy z Grecją do tej z Serbią w tak krótkim czasie. Większość uchodźców nie planuje pozostać w Macedonii i opuszcza ten kraj tak szybko jak to możliwe.

Alternatywą dla trasy macedońskiej jest przejście przez Bułgarię. To droga trudna i niebezpieczna, a granica w Dmitrovgradzie ma opinię jednego z najbardziej przygnębiających miejsc w Europie. Koledzy pracujący tam ubiegłej zimy przy dystrybucji produktów pierwszej potrzeby opowiadali historie o tym, jak uchodźcy zmuszeni byli stać kilka godzin w dwudziestostopniowym mrozie aby się zarejestrować.

Nie było żadnych wyjątków dla kobiet i dzieci, póki organizacje humanitarne się o to nie upomniały. Ludzie przybywali tylko z lekkimi pakunkami i tym, co mieli na sobie. Rzadko była to kurtka zimowa, częściej swetry, płaszcze przeciwdeszczowe.

– Tak właśnie wyobrażam sobie kolejki w obozach koncentracyjnych Trzeciej Rzeszy– mówi mi młody Niemiec, który przez kilka miesięcy dystrybuował środki pierwszej potrzeby w Dimitrovgradzie i dodaje: – Ludzie przybywali zmarznięci, wycieńczeni, z licznymi ranami. Nigdy nie zapomnę nocy, gdy do naszego punktu przyszła siedemdziesięciopięcioletnia kobieta z twarzą tak zmasakrowaną przez bułgarską straż graniczną, że trudno sobie było wyobrazić jak mogła wyglądać wcześniej.

Osobom, którym udało dotrzeć się na północ Serbii napotykają na przeszkodę w postaci zamkniętej granicy z Węgrami. Każde z dwóch przejść na tym odcinku przepuszcza dziennie tylko po 15 osób. Węgrzy nie tylko umacniają zabezpieczenia, ale również zwiększają zatrudnienie wśród straży granicznej.

Lokalna prasa donosi, że zapotrzebowanie jest tak duże, że przyjmowane są nawet osoby, które wcześniej zostały odrzucone w procesie rekrutacji. Nowe trzytysięczne jednostki będą miały swoją specjalną nazwę: “határvadászok”, co w dokładnym tłumaczeniu znaczy “graniczni myśliwi”. Nazwa sugerować ma aktywną postawę w wyłapywaniu tych, którzy znajdą się w pobliżu granicy.

Nie ma alternatywy

Brutalność węgierskiej straży granicznej zniechęca tylko niewielu do próby nielegalnego przekroczenia granicy. Młody Pakistańczyk, który dom opuścił osiem miesięcy temu, ze smutkiem mówi mi, że zastanawia się nad taką możliwością. Dla niego nie ma alternatywy dla podróży na zachód Europy.

Jego ojciec został zamordowany przez Talibów. Jako piętnastolatek musiał wcześnie dorosnąć i wziąć na siebie odpowiedzialność za rodzinę. Chce jak najszybciej rozpocząć pracę, aby wesprzeć finansowo matkę i dać siostrze szansę na zamążpójście. Czeka na przekroczenie granicy już kilka miesięcy.

Pytam go czy nie boi się ryzykować nielegalnego przejścia. Widziałam rany po pobiciach i zębach psów na ciałach tych, którym się nie udało. Chłopak odpowiada ze spokojem: – Uciekamy przed prześladowaniem aby spotkać się z kolejnym, ale na europejskich granicach nie jest tak źle. W Iranie nie pytają, tam po prostu do nas strzelają. Strzelają aby zabić. W Europie tylko biją, przypalają papierosami i szczują psami. Europa jest lepsza.

Sonia Nandzik
Tekst po raz pierwszy opublikowany 28.09.2016 roku na eastbook.eu

Previous
Previous

Noc Taka Jak Ta

Next
Next

Notatki z obozu: Jeden